Dziś chwalimy się sukcesem sprzed blisko roku, ale jego konsekwencje poznaliśmy dopiero teraz

Rok temu w sprawie prowadzonej przez Sąd Okręgowy w Warszawie udało nam się doprowadzić do wyłączenia biegłego ze sprawy. Nie było to łatwe – kosztowało mnóstwo wysiłku, sam wniosek na kilkadziesiąt stron składaliśmy 3 razy, ale w końcu skutecznie.

Podstawą wyłączenia było podejście biegłego do jednej ze stron postepowania (naszego Klienta). Nasz Klient zawarł umowę ze znaną warszawską spółka o wykonanie określonych prac, gdzie ustalono również cenę tych prac. Po ich wykonaniu spółka zażądała dopłaty za rzekomo dodatkowo wykonane prace, a klient się nie zgodził, bo wszak miał umowę z określoną ceną. Sprawa zakończyła się w sadzie, gdzie spółka chciała około 80.000 zł. Pojawiła się opinia biegłego który miał ocenić wartość rzekomo wykonanych dodatkowych prac. Biegły w bardzo emocjonalnej opinii uznał, że nasz Klient oszukał rzekomo spółkę i  „cynicznie ją wykorzystał”, bo wykonane przez nią prace zgodnie z umową były wartę kilka milionów, a prace dodatkowe jeszcze pół miliona. I pierwsza i kolejne wersje opinii były bardzo jednostronne i bazowały na założeniu, że to nasz klient zawierając umowę z jedną z największych tego typy firm w Polsce ją skrzywdził i wykorzystał, bo powinien zapłacić więcej niż zażądała w umowie 😊

Oczywiście ta spółka widząc opinię od razu zmodyfikowała pozew i zażądała jeszcze dodatkowych 60.000 zł (tylko taka część nie była przedawniona).

Trzykrotnie składaliśmy zarzuty do opinii biegłego, trzykrotnie wnioskowaliśmy o wyłącznie biegłego. Finalnie po przeprowadzeniu jego przesłuchania, sąd uznał nasz wniosek. Oczywiście w trakcie przesłuchania Pan biegły raczył stwierdzić, że nasza kancelaria to hochsztaplerzy, nieuki, etc., oraz , ze już składa wniosek o postepowanie dyscyplinarne do naszej Rady 😊

I teraz clue. Pojawił się nowy biegły który stwierdził, że skoro strony umówiły się na określone wynagrodzenie to wiedziały co robią i było to wynagrodzenie rynkowe. Prace zrealizowane poza umową wycenił na 35.000 zł i to tylko dlatego, że kiedyś padła propozycja ugody na taka kwotę. Oczywiście nadal to dla nas za dużo, ale 35.000 zł to nie 500.000 zł. Jak widać opłaciło się walczyć do końca z biegłym…

A dyscyplinarka? No cóż nie będzie to pierwsza i pewnie nie ostatnia. Ważne jest tylko jedno – dotychczas wnioski takie składali nam tylko przeciwnicy procesowi i biegli, nigdy nasz klient. A czy to, że walczymy w waszych sprawach bardzo mocno  wam jako Klientom przeszkadza?? 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *