„Waterproof” czy „water resistant”? Czyli o tym dlaczego wodoodporne wcale nie jest wodoodporne.

Ostatnio zgłosiła się do nas Klientka która kupiła markowe (czytaj drogie) wodoodporne buty. Po pierwszym spacerze buty już przemokły w związku z czym nasza Klientka zgłosiła reklamację. Reklamacja została odrzucona, gdyż według sprzedawcy buty nie były wodoodporne. Jak wskazał sprzedawca wodoodporne są buty określne mianem waterproof, a buty zakupione przez moją Klientkę były wykonane w technologii water resistant. Nasz Klientka skonfundowana udała się po pomoc do profesjonalistów – czytaj do nas 🙂

            W ciągu jednego wieczoru, oraz dzięki dostępowi do amerykańskich stron internetowych osiągnęliśmy level expert (skoro już wpis o języku angielski to poszalejmy) w kwestii wodoodporności, tłumaczeń oraz ochrony języka rodzimego 🙂 Korzystając z naszej eksperckiej i niepowtarzalnej wiedzy skonstruowaliśmy dla naszej Klientki odwołanie. W tymże zauważyliśmy, że słowa waterproof i określenie water resistant w słowniku polsko angielskim tłumaczone są identycznie  jako „wodoodporny”. Ewentualne odróżnienie tych dwóch określeń wymaga głębszej analizy danych (w szczególności zagranicznych stron internetowych dotyczących zegarków:), której wszak zwykły śmiertelnik dokonujący zakupu butów nie dokonuje. Efektem tej głębokiej i merytorycznej analizy było dojście do wniosku, ze rzeczywiście waterproof może oznaczać wodoodporność, a water resistance odporność na wodę, ale nie całkowitą. Oczywiście my – już jako fachowcy i specjaliści – zauważyliśmy (jak na eksperta przystało), że nie powinno używać się żadnego z tych pojęć a operować skalą odporności na wodę (od IPX-0 do IPX – 8). Tak więc nasza Klientka, nie miała żadnej szansy rozeznania w niuansach wodoodporności i „wodoodporności”, w których to niuansach nawet sami producenci obuwia się nie odnajdują

            Co jednakże istotniejsze, nie można od naszej Klientki – wszak typowej Pani Kowalskiej – oczekiwać, aby była w stanie wyłuskać różnice pomiędzy dwoma obcojęzycznymi zwrotami, które są tłumaczone identycznie. Wskazaliśmy naszemu przeciwnikowi, że z art. 7 ust. 1 ustawy o języku polskim, na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w obrocie z udziałem konsumentów oraz przy wykonywaniu przepisów z zakresu prawa pracy używa się języka polskiego, jeżeli:

1)  konsument lub osoba świadcząca pracę ma miejsce zamieszkania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w chwili zawarcia umowy oraz

2)  umowa ma być wykonana lub wykonywana na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

Zgodnie z kolei z art. 15 ust. 1 ww. ustawy kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, wbrew przepisom art. 7a, w obrocie z udziałem konsumentów stosuje wyłącznie obcojęzyczne nazewnictwo towarów lub usług albo sporządza wyłącznie w języku obcym oferty, ostrzeżenia i informacje dla konsumentów wymagane na podstawie innych przepisów, instrukcje obsługi, informacje o właściwościach towarów lub usług, warunki gwarancji, faktury, rachunki lub pokwitowania, podlega karze grzywny. Zauważyliśmy również, że takie działania mogą wprowadzać w błąd nie tyko naszą Klientkę, ale również innych konsumentów, a więc naruszać zbiorowe interesy konsumentów (dla nie wtajemniczonych wiąże się to z gigantycznymi karami nakładanymi przez UOKIK). Tak skonstruowane pismo przesłaliśmy do sprzedawcy (znanej ogólnopolskiej sieci obuwniczej). Efekt był łatwy do przewidzenia – nagle okazało się, że jednak obuwie miało wadę fabryczną, której wcześniej nie udało się wykryć, ale teraz było to już nie tylko możliwe do wykrycia, co wręcz oczywiste (pomimo, ze obuwie zalegało bezpiecznie w szafie naszej Klientki) 🙂

            Jak to się mówi słowa są ostrzejsze od miecza, a słowa które wychodzą od ekspertów w dziedzinie wodoodporności powodują, że eksperci od butów potrafią zmienić zdanie co do ich wad nawet ich nie widząc 🙂 Więc drodzy konsumenci – jeśli szukacie ekspertów w każdej dziedzinie – zapraszamy, potrafimy dojść do tego levelu w jeden wieczór 🙂

            Podsumowując, praca prawnika to nie zawsze walka w sądzie o miliony złotych, czasem małe sprawy również potrafią sprawić frajdę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *