Kredyt we frankach – czyli jak uratowaliśmy święta

Około roku temu w ramach bezpłatnych porad prawnych zgłosiła się do nas Pani która została pozwana o ponad 130 tys. franków z niespłaconego kredytu. Nasz wtedy jeszcze przyszła Klientka, oznajmiła, że już teraz nie stać ją na życie a co dopiero na urządzenie świąt i nie wie jak sobie poradzić. Dziś po upływie roku nasza Klienta nie musi spłacać ani złotówki, a Fundusz który ją pozwała (a któremu bank sprzedał dług) ma jej zapłacić ponad 10.000 zł kosztów. Jesteście ciekawi jak do tego doszło?
Nasza Klientka nie brała pod uwagę, że jest szansa na wygranie sprawy. Jej największym marzeniem było, żeby „bank” (Fundusz) zabrał dom i pozwolił jej zacząć normalnie żyć, bez komorników i egzekucji. Oczywiście postanowiliśmy pomóc. Sprawę zaczęły kwestie formalne, a mianowicie pozew został wniesiony do Wrocławia, co w naszej ocenie było bezprawne. Po podniesieniu stosownych zarzutów sprawa została przeniesiona do Rzeszowa. Musieliśmy wnieść również sprzeciw od nakazu zapłaty, którego treść opisujemy poniżej – przygotujcie się, będzie nudno i po prawniczemu, czyli w języku który dla normalnego człowieka jest czasem trudniejszy od egipskich hieroglifów 🙂 W odpowiedzi na nakaz zapłaty w imieniu Klientki zauważyliśmy, że pozew przewyższa maksymalną wartość hipoteki, a sama należność jest przedawniona. Oczywiście w zakresie w jakim dług był zabezpieczony hipoteką, nie doszło do przedawnienia, ale dotyczyło to tylko połowy należności, druga połowa nie była zabezpieczona hipotecznie. W związku z tym zarzutem powód po naszym sprzeciwie sam cofnął pozew o około połowę. Kontynuując nasze nudne wywody – skoro sama wierzytelność była już przedawniona, to zauważyliśmy, że nasza Klientka nie ponosi odpowiedzialności całym swoim majątkiem za dług a już tylko domem, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w wyroku – Sad powinien ograniczyć odpowiedzialności naszej Klientki do nieruchomości. I na tym moglibyśmy poprzestać – cel osiągnięty można odtrąbić sukces, Klientka dostała co chciała czyli odpowiada za długi tylko domem i to (w bonusie) tylko za pół należności. Niestety dla Fundusz lub na szczęście dla naszej Klientki nie lubimy spoczywać na laurach i iść na łatwiznę. Tak więc pomimo wykonaniu już planu ponad to o czym marzyła nasza Klientka, powołując się na orzecznictwo sądów powszechnych podnieśliśmy zarzut nieważności całej umowy kredytowej. Oczywiście wpierw (zaczynając delikatnie) wskazywaliśmy na nieważność poszczególnych zapisów umowy, związanych w szczególności z indeksacją (czyli ujmując to najprościej ze sposobem przeliczania franków na złotówki). Finalnie jednak zauważyliśmy, że w związku z aktualnym orzecznictwem umowa w takiej formie winna być uznana za nieważną – znów przytaczając nudne dla większości orzecznictwo, którym nie będziemy was zamęczać 🙂 Finalnie Sąd Okręgowy oddalił powództwo Funduszu w całości i obciążył powoda kosztami procesu w kwocie około 10.000 zł. W uzasadnieniu podzielił nasze zarzuty związane tak z przedawnieniem roszczeń jak i zakresem odpowiedzialności (jej ograniczeniem do domu). Co jednakże najważniejsze podzielił nasze zarzut nieważności umowy. Finalnie nasza Klientka nie musi spłacać ani złotówki kredytu. Wskutek uznania przez Sąd umowy kredytowej za nieważną, upadła zabezpieczająca ją hipoteka. W chwili obecnej nasza Klientka może już przygotowywać się do świąt w swoim własnym domu – a my czujemy się jak postać z filmu – uratowaliśmy święta 🙂
Na koniec trochę dziegciu w tej beczce miodu – wyrok jest jeszcze nieprawomocny, powód może jeszcze niestety wnieść apelację, ale nawet wtedy nadal liczymy na wygraną.
Jeśli interesuje was temat, chętnie opiszemy inne nasze zmagania z bankami i frankami

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *